niedziela, 13 marca 2011

Tam gdzie Biscotto....część 6

Bergamo i Jezioro Maggiore

         Udajemy się do pobliskiego Bergamo. Dolna część miasta, Bergamo Bassa, widziana z okien autokaru nie sprawia korzystnego wrażenia. Przerośnięty klasycyzm Porta Nuova wydaje się być właściwy dla miasta większego niż stutysięczne. Stara część, położone na wzgórzu Bergamo Alta, jest już na szczęście na ludzką miarę (misura d’uomo).
          Ponieważ tego dnia wypadał strajk prasy i niestety publicznego transportu, nie dane było nam dostać się do wyższej części miasta przy pomocy funicolare- bardzo popularnej we Włoszech „miejskiej kolejki górskiej”. W zamian za to otrzymaliśmy pokaz precyzyjnej jazdy autokarem- jak wykonać skręt pod górę, przejeżdżając jednocześnie przez bramę niewiele szerszą od pojazdu.
         Do miasta wchodzimy przez cytadelę. Mijając sklepy z efektownymi wypiekami i kandyzowanymi owocami dochodzimy do Piazza Vecchia. Perspektywę placu zamyka renesansowy budynek Palazzo della Ragione z podcieniami na przestrzał, do którego po prawej stronie prowadzą kryte schody. Budowla była kiedyś siedzibą municipio, czyli władz miejskich. Po prawej stronie placu stoi dawny pałac podesty, w którym obecnie mieści się uniwersytet (zdj. 11).
Zdj.11

Nieoczywistość miejsca podkreśla znajdująca się na placu fontanna, w której strumienie wody wydobywają się ze sfinksów. Wydaje się być przedstawieniem krynicy mądrości, ale  w zestawieniu z nieprzeniknioną enigmą, uświadamia daremność zdobywania wiedzy (zdj. 12).

Zdj.12

Zwiedzamy główne kościoły Bergamo, ukryte za arkadowym portykiem Palazzo della Ragione. Bezpośrednio za nim stoi bazylika Santa Maria Maggiore, ustawiona bokiem do placu. Natomiast siedemnastowieczna katedra wciśnięta jest z lewej strony między pałac a bazylikę i w tym otoczeniu łatwo ją przegapić. Uwagę przykuwa jednak  najmniejsza kaplica- Cappella Colleoni, powstała w miejscu celowo zburzonej zakrystii bazyliki. O ile bazylika zbudowana jest z ciemnego, surowego kamienia, w kontraście do niej kaplica posiada bogatą fasadę z marmuru, ułożonego w zwężone romby, zdobioną w fantazyjnie kanelowane[1] kolumny, medaliony i posążki. Na środku znajduje się rozeta, a całość zwieńczona jest loggią, tak jakby budowla chciała nadrobić brak romańskich zdobień bazyliki.  Zwiedzamy kaplicę, która stanowi mauzoleum słynnego kondotiera[2] Bartolommea Colleoniego, znanego także z weneckiego pomnika Verrocchia[3]. Sfinksowy genius loci[4] daje o sobie znać- mimo wielokrotnych pouczeń przewodników o zakazie filmowania w kaplicy nasza wycieczka musi na własnej skórze nauczyć się, że niegroźne tutejsze sklepikarki traktują serio swoją rolę strażniczek zabytku.

W czasie wolnym wykorzystujemy schody Palazzo do zrobienia lepszych ujęć placu i kaplicy Colleonich oraz fotografujemy się ze sfinksami z fontanny, co skwapliwie plagiatują inni turyści. I na tym koniec. Zadziałała reguła, że im ciekawsze dane miejsce, tym mniej mamy czasu na jego poznanie.
Docieramy do Stresy, położonej nad ostatnim jeziorem, Lago Maggiore. Tak jak Lago di Garda można było określić jednym słowem: rozmach, a Lago di Como jako wąskie, tak o tym jeziorze powiedzieć można: snobistyczne i to nie tylko z powodu rozsianych na nabrzeżu drogich hoteli.  Wsiadamy do zamkniętej motorówki. Naszym celem jest widoczna z brzegu jak na dłoni Isola Bella, jedna z Wysp Borromejskich; pozostałe to między innymi Isola Madre (zdj.13) i Isola dei Pescatori.
Zdj. 13


Isola Bella to niemal lokalny Taj Mahal. Carlo III z rodu Borrominich, które to nazwisko kojarzy się bardziej  z kontrreformacją niż uniesieniami miłosnymi, zamienił dla swej żony Isabelli skalistą wysepkę na barokową rezydencję wraz z ogrodami, nadając całości formę okrętu.  O rezydencji trudno powiedzieć coś ciekawego, poza tym, że zakaz fotografowania wnętrz nie czyni istotnej szkody miłośnikom zabytków. Natomiast ogrody… W środkowej części wyspy  usypano kilka zmniejszających się ku górze tarasów, których szczyt tworzy punkt widokowy. Czoła tarasów uformowane są na kształt groty Neptuna, rozczłonkowanej kolumnami i niszami. Całość zwieńczona jest rzeźbą stającego dęba jednorożca, który na swym grzbiecie dźwiga Amora (zdj. 14). Wokół tego stelażu układają się geometryczne trawniki, po których spacerują białe pawie. Doceniając siłę uczucia, stwierdzam, że kiedyś istnieli ( być może nadal istnieją )ludzie, którzy gustowali w baroku.
Zdj. 14



Opuszczamy Lombardię i na chwilę wjeżdżamy do Piemontu.  Prawdziwym celem podróży jest jednak region autonomiczny Val d’Aosta. Kiedy w Verres zjeżdżamy z autostrady, zajazd o złoto- brązowych ścianach przywodzi na myśl pejzaż francuski. Przed nami godzinna wspinaczka z pięknym widokiem na niemal kwadratowy zamek, wyrastający na tle ściany gór po przeciwnej stronie urwiska. Tu biegnie droga, pełna zakrętów, zmieniających kierunek jazdy o sto osiemdziesiąt stopni. Zakrętów, w które autokar niekiedy nie mieści się za pierwszym podejściem. Przez malownicze wioski o francuskich nazwach i dwujęzycznych napisach docieramy do Brusson- punktu wypadowego podczas górskiego etapu wycieczki.


[1] Kanelowanie – żłobkowanie trzonów kolumn
[2] kondotier –  określenie dowódcy wojsk najemnych w służbie książąt lub miast we Włoszech w okresie XIII – XVI w. we Włoszech, kiedy to liczne państewka rywalizowały ze sobą, a większość z nich była zbyt mała na utrzymanie stałej armii
[3] Andrea del Verrocchio (1435-1488) – florencki rzeźbiarz i malarz renesasansowy, nauczyciel Leonarda da Vinci, najbardziej znany z brązowego pomnika konnego Bartolommea Colleoniego, znajdującego się w Wenecji na Placu Św. Jana i Pawła oraz obrazu „Chrzest Chrystusa” znajdującego się we florenckiej galerii Uffizi
[4] genius loci (łac.) – duch opiekuńczy danego miejsca czyli także określenie jego specyficznej atmosfery


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz