piątek, 11 marca 2011

Tam gdzie Biscotto....część 4

Jezioro Como

         Villa d’Alme leży w aglomeracji Bergamo. Granice między miastami są niezauważalne w ciągłej zabudowie. Dzień rozpoczynamy od jazdy w korku, kontynuując trasę wzdłuż domów z napisami „Padania”, „Forza Bossi”, „Lega Nord”,  przypominających, że na pewno nie jesteśmy w Toskanii.  Jezioro Como jest na tyle wąskie, że widząc je po raz pierwszy w Lecco dostrzegamy również przerzucony nad nim most. Droga do Bellagio prowadzi wzdłuż wznoszącego się brzegu. Po prawej stronie cały czas obserwujemy, doskonale widoczny mimo pochmurnej pogody, drugi brzeg jeziora. Z przodu widzimy hamujące i cofające się osobówki, zaskoczone naszą obecnością na wąskiej drodze nie mniej niż my sami.

W Bellagio wysiadamy przed wejściem do ogrodów Villa Melzi, miejsca urodzin Cosimy von Liszt, córki słynnego kompozytora i żony Ryszarda Wagnera. Jezioro wydaje się tutaj małym akwenem, z wciśniętą w kąt jedyną wyspą, Isola di Como. Zwiedzamy na własną rękę ogrody, a po umiejętnym odłączeniu się od grupy, wyrasta przed nami cała seria obiektów do fotografowania: platany, schody porośnięte lawendą, ogród japoński, sztuczna grota a nawet… bambusy. W porównaniu do rozmachu jeziora Garda, na które otrzymaliśmy ledwie chwilę, na tutejszy krajobraz, który wydaje się tak ciasno upakowany (zdj. 7), możemy poświęcić dwa razy więcej czasu.
Zdj. 7

W samo południe odpływamy ostatnim promem przed pausa pranzo i złudzenie niewielkich rozmiarów jeziora rozpływa się. Trasa zajmuje nam całe dziesięć minut. Przepływamy do Tremezzo, a stamtąd, podobnie wąską drogą, mijając efektowne pałacyki oraz Isola di Como, udajemy się do Como, pierwszego większego miasta na trasie wycieczki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz