Villa d’Alme i… Hotel Ventolosa
Po czterech godzinach jazdy przez Lombardię docieramy do Villa d’Alme. Hotel Ventolosa, nazwany tak od ulicy[1], przy której został wybudowany, wkomponowany jest w skarpę nad rzeką. Po jej drugiej stronie znajdują się wzgórza Almenno San Salvatore, które wzięliśmy za citta alta[2], zachęcające do wieczornej passeggiaty[3]. Tam właśnie skierowaliśmy się pierwszego wieczoru. Niestety, nie udaje nam się znaleźć drogi do „miasta na wzgórzu”, a jedynie nieuporządkowany brzeg rzeki. Część miasta po przeciwnej stronie ulicy, gdzie wybieramy się następnego dnia, okazuje się o wiele bardziej przyjazna; nawet łasi się do nas pewien żołto- brązowy jamnik, którego pieszczotliwie przezywamy „Biscotto”.(Zdj.5) W Hotelu Ventolosa ( o ironio !) nie wszędzie funkcjonuje klimatyzacja. By oddać sprawiedliwość, należy jednak wspomnieć, że oprócz tradycyjnej cucina italiana alla Itaca[4] serwowanej na kolacje( penne z sosem bolońskim oraz plastry słonej, pieczonej szynki z jarzynami z puszki) na śniadania otrzymujemy tu, prawdziwe rarytasy !- lokalne sery i wędliny.
[2] Citta alta – dosłownie „miasto wysokie”, włoskie określenie starszej części miasta, lokowanej zwykle, ze względów obronnych, na wzgórzu. W miarę rozwoju miastem „właściwym” stawały się młodsze części, lokowane już w dolinach w spokojniejszych wiekach
[3] Passeggiata – włoski zwyczaj spaceru po zachodzie słońca, ciepłym wieczorem. Otwarta jest wtedy większość sklepów i lokali i tak naprawdę toczy się życie miasta.
[4] Cucina italiana alla Itaca – w tłumaczeniu „kuchnia włoska na modłę pewnego opolskiego biura podróży”. Menu i sposób przyrządzania potraw powtarzają się niezależnie od regionu Włoch, stanowiących cel podróży, co na kolejnych wycieczkach wzbudza nawet pewien sentyment, jedzenie, które nie powala smakiem, ale kojarzy się z miłymi chwilami poprzednich wycieczek. Poza tym, sens podróży nie leży w tym, żeby stołować się w hotelach, ale by poznawać lokalne smaki małych knajpek.
Komentarz do przypisu trzeciego: Bo to jest najpiękniejsza pora na spacery(i do tego nasza ulubiona część dnia :)
OdpowiedzUsuńA jak nie lubimy psów, tak Biscotto wygląda na miłego.
Ginny i Pan Tygrysek
No ba, był bardzo miły....
OdpowiedzUsuń