sobota, 19 marca 2011

Tam gdzie Biscotto....część 10

Metropolie: Turyn, Genua i Mediolan
Turyn
         Zjeżdżając kolejnego dnia po raz ostatni z Brusson do Verres kończymy alpejski etap wycieczki.  Zwiedzanie Turynu rozpoczynamy od godzinnego postoju pod przychodnią ortopedyczną. Kamienie alpejskie okazały się zdradliwe dla jednego z nas.  W końcu ruszamy na wzgórze Superga, gdzie znajduje się niewielka, barokowo-klasycystyczna bazylika autorstwa Juvarry[1].
         Korzystając z okazji, fotografujemy panoramę Turynu, a zwłaszcza Mole Antonelliana, dziewiętnastowieczną budowlę - świadectwo ambicji architekta, które przewyższyły pierwotne plany wzniesienia synagogi. Turyn nie dorobił się swojego Haussmanna[2], który przebiłby do niej, jak w Paryżu, szerokie bulwary, skąd byłaby uchwytna z chodnika, zamykając perspektywę ulicy. Nazywana symbolem miasta, możliwa do uwiecznienia w całości jest tak naprawdę tylko ze wzniesienia Supergi. Jej mizerne wyeksponowanie podważa ten symboliczny charakter. Nie ujmując  nic kunsztowi konstruktorów- zbyt często do tej roli podnoszone są budowle, których nie charakteryzuje piękno architektury, a jedynie nieprzeciętna wysokość (zdj. 32).
Zdj. 32

Wysłuchujemy pani przewodnik, opowiadającej z emfazą o drużynie Grande Torino, która w 1948 roztrzaskała się o wzgórze wracając samolotem z meczu w Lizbonie. Taki to już urok „lania wody” przez przewodników, że nawet fan futbolu może poczuć się zmęczony wymienianiem nazwisk masażystów i genezą koloru koszulek.
Zjeżdżając ze wzgórza rozpoczynamy oglądanie Turynu zza szyby, zwane objazdem panoramicznym. Pani przewodnik posługuje się ciekawym, chaotycznym włoskim, pełnym elips, co stanowi niezłe wyzwanie dla naszej pani pilot i w konsekwencji nie orientujemy się w zawiłych koligacjach i wojnach dynastii Sabaudzkiej. Kończymy na Piazza Castello, centrum królewskiego Turynu, z kwadratową bryłą Palazzo Madama na środku, obramowanego portykami, gdzie znajdują się między innymi Biblioteka i Teatr Królewski. Przede wszystkim należy wymienić jednak schowany na bocznym placyku Pałac Królewski i pozbawiony fasady kościół San Lorenzo autorstwa Guarino Guariniego[3] (zdj. 33).
Zdj. 33

Podejmujemy nieudaną próbę zdobycia fotografii Mole Antonelliana od frontu, co rekompensujemy sobie lodami o egzotycznych smakach w pobliżu Piazza Castello. W gelaterii, zamiast ze zwykłych pojemników,  lody nabierane są ze schowanych w ladzie staromodnych, metalowych baniaków. Smak rewelacyjny i ulotny… możliwy do opisania tylko w chwili ich spożywania.
         Wchodzimy do kościoła San Lorenzo, zamaskowanego w ścianie Palazzo Reale. To mój prywatny cel, dla którego przyjechałem do Turynu. Pamiętam wrażenie, jakie wywołał jego opis w czytanej w liceum „Sztuce cenniejszej niż złoto” Białostockiego. Wnętrze rozplanowane jest oszczędnie na planie ośmiokąta, oparte na module arkady rozpiętej na korynckich filarach. Każda arkada tworzy sklepioną niszę, niemal miniaturową absydę, w której ulokowano boczne ołtarze czy chrzcielnicę. Kopuła, oparta na geometrycznym przetworzeniu okręgu w ośmiokąt, nadaje przestrzeni wertykalny efekt, bez uciekania się do oczywistych barokowych chwytów jak poskręcane kolumny. Zarazem kościół daleki jest od statycznej geometrii klasycznego renesansu. Jednoczesna emocjonalność i proporcjonalność tej budowli, osiągnięte tymi samymi matematycznymi środkami uświadamiają, jak bardzo korzenie Oświecenia tkwią w siedemnastym wieku (zdj. 34).


Zdj. 34

Zwiedziwszy po drodze katedrę, wyruszamy do Carmagnoli, gdzie znajduje się ostatni hotel na trasie. W skład tego samego kompleksu wchodzi market– obiekt westchnień współtowarzyszy wycieczki, który skłoni ich do przyspieszania powrotu z francuskich lodowców następnego dnia.
         Wypytujemy napotkanego pod sklepem mieszkańca o drogę na dworzec kolejowy. Oczywiście proste instrukcje pt. prosto do rynku i w lewo musimy skomplikować, ale za to odkrywamy, że w wyglądającej na banalnie nowoczesną Carmagnoli kryją się takie niespodzianki, jak renesansowe domy dekorowane sgraffito[4]. Obiecujemy sobie, że na pewno miasto obejrzymy dokładnie kolejnego dnia.

 
[1] Filippo Juvarra (1676-1736) – architekt włoski, obok Guarino Guariniego najważniejszy przedstawiciel klasycyzującego nurtu baroku, charakterystycznego zwłaszcza dla siedemnastowiecznego Turynu. Oprócz bazyliki i klasztoru Superga w Turynie zaprojektował fasadę m.in. Palazzo Madama. Tworzył również w Madrycie (projekt pałacu królewskiego), Segowii i Como (kopuła katedry)
[2] Georges Haussmann (1809-1891) – urbanista francuski, prefekt Dzielnicy Sekwany, przeprowadził w latach 1852-1870 wielką przebudowę Paryża, wytyczając w miejsce średniowiecznej zabudowy szerokie aleje, wzdłuż których postawiono monumentalne budowle
[3] Guarino Guarini (1624-1683) – włoski architekt, matematyk i przez pewien czas mnich zakonu teatynów. W swoich dziełach starał łączyć się duchowość katolicką z kartezjańskim racjonalizmem. Do jego najsłynniejszych dzieł należą turyński kościół San Lorenzo, Palazzo Carignani oraz, zniszczona w pożarze, kaplica Św. Całunu przy katedrze turyńskiej.
[4] Sgraffito – technika malarstwa ściennego polegająca na pokryciu muru kilkoma warstwami barwnego tynku i na częściowym zeskrobywaniu wilgotnych warstw górnych przy pomocy ostrych narzędzi, przez co powstaje kilkubarwna kompozycja (za Słownikiem Terminologicznym Sztuk Pięknych PWN wyd. III)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz